Więc tak. Rozdział Dedykowany Nessie
za to, że przy rozmowie z nią wróciła
moja wena.
Rozdział zawiera treści drastyczne.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
Imagine Dragons - On Top Of The World.
*Marcel*
- Co ty tutaj robisz, Jannet ?! - Zapytałem zdziwiony.
- Przyjechałyśmy wcześniej. Nie musisz się denerwować ! - To nie był krzyk złości. Tylko śmiechu. Nie było dnia, żeby ta niebiesko włosa dziewczyna się nie śmiała. Nigdy też nie widziałem, żeby była smutna.
- Przepraszam. Po prostu spodziewałem się kogoś innego. - Odpowiedziałem.
- Swojej dziewczyny ? - Powiedziała, a ja zamarłem. Skąd wiedziała ? Chwyciłem ją za rękę i wyszliśmy przed szkołę.
- Skąd o niej wiesz ? - Jej uśmiech momentalnie się powiększył.
- Ha! Nie wiedziałam, ale sam mi się teraz przyznałeś ! - Zaczęła skakać wokół siebie, a ja w tej chwili sobie pogratulowałem. Brawo Marcel.
- Ale nie mów nikomu, dobrze ? - Z sekundy na sekundę stała się poważna, i zrobiła gest na znak, że będzie cicho. Tyle dobrze.
- Jaka ona jest ? Ile jesteście razem ? Jak wygląda ? Chodzi z tobą do szkoły ? Jest tutaj ? - Moja kuzynka zasypała mnie pytaniami.
- Porozmawiamy w domu, Jan. - Odpowiedziałem. - Wróć do domu, naprawdę.
- No okey. Do zobaczenia później. - Przytuliła mnie na pożegnanie i ruszyła w kierunku domu, a ja - szkoły.
***
- Gdzie ty byłaś ? - Przytuliłem ją chcąc sprawdzić, czy wszystko z nią dobrze.
- Byłam na badaniach z mamą. I od razu mówię, że to nie mnie badali. - Oddała uścisk. Kurde. Nie wiem, czy ją pocałować ? Nie musiałem się nawet zastanawiać, bo chwilę później czułem jej wargi na swoich. Nie wiadomo ile razy bym ją całował, nigdy mi się to nie znudzi. Nasze usta pasowały do siebie idealnie. Pocałunek z każdą chwilą stawał się co raz bardziej namiętny. Chwyciłem ją za talię i przyciągnąłem do siebie jeszcze bliżej. Ona natomiast złapała mnie za szyję i przybliżyła jeszcze bliżej siebie.
Odsunęliśmy się od siebie i popatrzeliśmy sobie w oczy. Tak cholernie ją kocham. Popatrzyłem w bok i co zobaczyłem? Chyba całą szkołę, która nam się przyglądała. No, bo kto by się spodziewał, że Marcel największy kujon w szkole będzie się całował i to na dodatek z dziewczyną jak Rana? Nikt. Nie minęła chwila, a wszyscy się rozeszli. Na całe szczęście, chociaż wiem, że i tak będzie mnóstwo plotek.
- Kocham Cię. - Powiedziałem.
- Ja Ciebie też kocham, Marcel. - Przytuliła mnie ponownie i dała całusa w policzek.
- Chodźmy do nich. - Rana wskazała na grupkę naszych przyjaciół. Ruszyliśmy w ich stronę, aby spędzić z nimi czas, zanim zadzwoni dzwonek.
Kto by pomyślał? Jeszcze na początku tego roku miałem tylko Rose. A teraz mam przyjaciół i dziewczynę. Życie jednak nie jest takie złe.
***
Skończyliśmy lekcje, a ja odprowadziłem pod sam dom Ranę.
- Wejdziesz? - Zapytała, gdy byliśmy już pod drzwiami. Nie byłem pewny. W domu Jannet i dziewczyny..
- Raczej nie, słońce. Moja kuzynka przyjechała i mama może być zła, że nie przyjdę od razu po szkole.. - Wyjaśniłem, wahając się.
- Rozumiem. Porozmawiamy później, dobrze? - Zgodziła się.
- Dobrze. Kocham Cię, wiesz? - Przytuliłem ją.
- Wiem. Kocham Cię również. - Oddała mój gest, ale było w nim coś dziwnego. Przytuliła mnie tak jakby miało to być nasze ostatnie spotkanie...
- Wszystko dobrze? - Zacząłem się martwić.
- Jest okey. Po prostu nie przejmuj się ludźmi ze szkoły i tą dzisiejszą sytuacją, okey? - Tylko tym się martwiła? To trochę dziwne.
- Okey, ale jestem przyzwyczajony, więc dla mnie to żadna nowość, że ludzie o mnie gadają. - Odpowiedziałem. Mój telefon zawibrował.
- Powinienem już iść, moja mama się pewnie martwi. - Powiedziałem niechętnie i pocałowałem ją. Oddała pocałunek, ale po chwili się odsunęła.
- Idź już, nie chcę podpaść twojej mamie. - Zaśmiała się i przytuliła mnie po raz ostatni. Chwilę później znikła w drzwiach. Westchnąłem i poszedłem w swoją stronę.
Przez całą drogę myślałem, powiedzieć mamie o tym, że mam dziewczynę? A może nie? Sam nie wiem. Chociaż pewnie Jannet już im powiedziała. Po raz kolejny tego dnia westchnąłem. Zanim spostrzegłem, stałem pod drzwiami mojego domu.
*Rana*
Gdy weszłam do domu, od razu skierowałam się do swojego pokoju. Zapomniałam zdjąć butów, więc zdjęłam je w pokoju, odłożyłam plecak na ziemię i podeszłam do szafy. Zerkam na zegarek. Godzina 15:19. Otwieram szafę, wyciągam z niej wzorzyste legginsy, szarą koszulkę oraz szarą bluzę z nadrukiem. Przebrałam się w to oraz założyłam kapcie. Po dzisiejszej akcji nie wytrzymuję. Nie chciałam żeby tak wyszło. Udałam się do łazienki. Z szafki nad zlewem wyjęłam malutkie pudełeczko, a z niej małą przyjaciółkę, której kiedyś cały czas używałam. Wyszłam z tego uzależnienia, ale w niektórych momentach jest mi potrzebna. Usiadłam na podłodze i popatrzyłam na nią. Wiem, że nie powinnam, ale to da mi ulgę. Podwinęłam rękaw bluzy i przybliżyłam ostrze do ręki. Pierwsza kreska pojawiła się na ręce, a chwilę później zaczęła pojawiać się krew i ukojenie. Zrobiłam jeszcze kilka, rękę owinęłam bandażem i obniżyłam rękaw. Żyletkę schowałam z powrotem do pudełka. Oparłam się o zlew i wzięłam kilka głębszych oddechów. Nie mogę być słaba. Nie teraz. Wytrzymam to.
*Hope*
Wieczorem siedziałam w pokoju. Bardzo się cieszyłam, że Rana znalazła sobie kogoś. Marcel to fajny chłopak. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę. - Powiedziała, a zza drzwi wyszedł Matt. Co on tutaj robi?
- Matt? Co ty tutaj robisz o tej porze? - Zapytałam.
- Hope, jesteś moją przyjaciółką?
- Tak, ale dlaczego.. - nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi.
- Mogę Ci coś powiedzieć ? - Zapytał.
- Tak.
- Nie powiesz o tym nikomu? - Zadał kolejne pytanie. To jest dziwne.
- Nie powiem. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- To.. To ja jestem tym mordercą. To ja zabijam tych wszystkich ludzi. - Powiedział, a ja momentalnie zbladłam i zakryłam usta dłonią. Wstałam z łóżka i wycofałam się do tyłu. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiem dlaczego, ale z moich oczu zaczęły wylewać się łzy.
- Wyjdź.. - Powiedziałam cicho.
- Co? Hope, proszę nie.. - Nie dałam mu dokończyć.
- Wyjdź! Nie chcę Cię widzieć! - Krzyknęłam. Dostałam jakiegoś ataku. Nie panowałam nad sobą.
- Hope, uspokój się. Nic Ci nie zrobię.. - Chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się.
- Matt, wyjdź! Teraz! - Nie miałam już siły. Chłopak popatrzał na mnie smutnymi oczami, lecz wyszedł. Z bezsilności upadłam na podłogę i zaczęłam analizować wszystko co usłyszałam, płacząc.
***
Siemanko! Baaaaaaaaaaaaardzo Was przepraszam, że rozdziału nie było ponad trzy tygodnie, ale naprawdę moja wena cały czas mnie opuszczała tak samo jak i czas. Jak Wam się podoba rozdział? Mi nawet, ale odrobinkę krótki. Przepraszam.
A teraz! @Jannet_1D kochanie z okazji twoich 18-nastych urodzin, które są 19 grudnia (czyli jutro :D) życzę Ci, wszystkiego co najlepsze, abyś spotkała swoich idoli, któryś z nich się w Tobie zakochał. Aby chłopak, który Ci się podoba zrobił ten krok naprzód i żeby zagadał do Ciebie. Dużo zdrowia, wieczności (:D) wytrzymania ze mną xD oraz abyś ukończyła szkołę z jak najlepszymi ocenami <3 Kocham Cię <3
Mam nadzieję, że wy też Jannet złożycie życzenia :)
Do następnego rozdziału,
~Pajka xx.
po pierwsze: dawaj szybko rozdział bo kurcze denerwuje się co takiego mogło się stać! czemu ona się znowu okalecza?
OdpowiedzUsuńpo drugie: aww dziękuję kochanie<3 życzenia trafione w 100% <3 kocham Cię, dziękuję za wszystko <3
Nie musisz dziękować<3 To wszystko dla Ciebie <3
Usuńcud miód malina ! <3 dziękuję za dedykacje ;* i czekam na nexta xd
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, nie mogę doczekać się następnego ;)
OdpowiedzUsuńGenialny *-*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji u mnie :)
http://look-in-my-eyes-and-say-goodbye.blogspot.com/p/liebster.html
doczekalam sie...juhu!! a rozdzial genialny...dawaj nexta i to zaraz
OdpowiedzUsuń