niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział Jedenasty.



Rozdział dedykowany każdemu
czytelnikowi. Dziękuję Wam za to,
że jesteście. Kocham Was.

Muzyka. Polecam ją włączyć.





*Hope*



Pierwsze moje uczucie, gdy otworzyłam oczy? Niesamowity ból głowy.  Całą noc płakałam. Nie rozumiem, dlaczego on to robi? Był, to znaczy jest naszym przyjacielem, ale okłamywał nas i oszukiwał! Rozejrzałam się wokół i zorientowałam się, że siedzę na podłodze w moim pokoju. Na szczęście. Wstałam z niej, podtrzymując się i wyszłam na korytarz, aby następnie udać się do łazienki. Mama pewnie jeszcze śpi odsypiając wczorajszą imprezę. Kto wie? Może przyprowadziła jakiegoś faceta na jedną noc... Spojrzałam w lustro i dziwię się, że jeszcze się nie roztrzaskało. Moja twarz była nie wyspana, miałam podkrążone oczy, a tusz całkowicie się rozmazał. Zmyłam pozostałe resztki makijażu i postanowiłam użyć tylko odrobiny podkładu. Nie zamierzałam gdziekolwiek dzisiaj wychodzić. Wróciwszy do swojego pokoju, sprawdziłam godzinę. 7:28. Cholernie źle się czuję. Psychicznie i fizycznie. Jest sobota, więc nie trzeba iść do szkoły. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam nad tą chorą sytuacją. Chorą? Ba! Psychiczną! Rana jest moją przyjaciółką, a Matt przyjacielem! Chociaż nie powinnam go tak nazywać. Dlaczego on to do cholery robi?! Przecież ci ludzie nic mu nie zrobili! A Rana? Na każdym kroku coś jej grozi, właśnie przez naszego przyjaciela! Powiedzieć jej? To popieprzona walka myśli. Dobra. Już wiem. Nie powiem jej, ze względu na jej bezpieczeństwo. Jeśli coś stanie się JEJ, wtedy zgłoszę to na policję. Przepraszam Matty. To dla twojego dobra. 
Mój telefon zabrzęczał, co oznaczało nową wiadomość.





Mimo sytuacji w jakiej się znajdywałam, uśmiechnęłam się. 




I kolejny SMS.




Kuźwa. Sama nie wiem. Ale w sumie... jego obecność pomoże mi. Dobra.




Zablokowałam telefon i rzuciłam go obok siebie. Westchnęłam i wstałam z łóżka. Pozbierałam wszystkie papierki, które walały się po podłodze, po czym wrzuciłam je do kosza. Inne rzeczy, które także znajdowały się tam, odłożyłam na ich miejsce. 
Pokój jest posprzątany, więc przebiorę się i zobaczę jak jest na dole. Wyciągnęłam z szafy luźne dresy, które chwilę później ubrałam. 
Gdy byłam w połowie schodów, wróciłam z powrotem do pokoju, bo jak zwykle zapomniałam o telefonie. Schowałam go do kieszeni i pewna, że nic nie zapomniałam udałam się na dół.



*Rana*


Obudził mnie zapach śniadania. Dokładniej, gotującego się mleka. Odkryłam się, wstając z łóżka. Przetarłam oczy, które mimo kilku godzinnego snu nadal były zmęczone. Ruszyłam w stronę drzwi łazienki, a gdy już tam się znalazłam, zamknęłam je na klucz. Spoglądając na siebie w lustrze nie zauważyłam jakiś wielkich zmian. Lekko podkrążone oczy, każdy włos w innym kierunku. Głęboko westchnęłam zabierając ze zlewu szczotkę, która doprowadziła moje włosy do porządku. Zaplotłam je w niechlujnego warkocza. Kolejną czynnością, którą zrobiłam, było ochlapanie swojej twarzy wodą. Koniecznie zimną, która od razu mnie rozbudziła. Teraz delikatne poprawki twarzy i koniec. 
Mój rękaw miał kilka czerwonych plam. Podciągnęłam go do łokcia, zauważając, że bandaż był cały zakrwawiony. Kurwa. Ściągnęłam go, umyłam rękę, na której zostały resztki krwi. Do zlewu nalałam wody, wrzucając tam kawałek materiału. Bluzę zdjęłam pozostając w samej koszulce. Na szczęście ręka już nie krwawiła. Wyszłam z łazienki tylko po ubrania. Wyciągając pierwsze lepsze ubrania, z szafy wypadł notes.
Pamiętnik. Czyżby.. Tak, to ten, który pisałaś za TAMTYCH czasów. Moja podświadomość kazała otworzyć mi to, ale ważniejsze rzeczy miałam teraz do wykonania. Rzuciłam mój stary pamiętnik na łóżko i wróciłam do łazienki. Czerwona ciecz zdążyła "przenieść" się z materiału na wodę. Chwyciłam w ręce bandaż, dokładnie wykręcając. Przyłożyłam kawałek waty i  nałożyłam wcześniej wspomniany materiał. Przebrałam się i wróciłam do pokoju.
Pamiętnik. Czytać czy nie czytać? On jest mój, ale.. sama nie wiem. Przeczytam chociaż jednej wpis.
Podeszłam do łóżka chwytając czarny notes, który jakiś czas temu, z każdym dniem poznawał moje uczucia, myśli i troski.


Wpis 23. 
23.10.2012r.

Pamiętniku.
Kolejny dzień. Nie wytrzymuję tego. Z każdym dniem jest co raz gorzej. Nic mi już nie pomaga. Moi przyjaciele o niczym nie wiedzą. Z każdym dniem jest co raz więcej blizn na mojej ręce. Z każdym dniem wylewam co raz więcej łez. Z każdym dniem co raz bardziej Go kocham i nienawidzę. Nie chcę. Nie potrafię. Chcę to zrobić. Już niedługo zniknę z tego świata na dobre. Będzie mi tam lepiej. Będzie.

Kończąc czytać nawet nie zauważyłam, że rozpłakałam się na dobre. Płakałam, bo miałam wrażenie, że to znowu nadchodzi. Jestem chora. Chora przez życie.



*Narracja trzecioosobowa*



- Jesteś pewny, że nadal chcesz to ciągnąć? - Zapytał Mark Adams, handlarz bronią.
- Tak. Jestem w stu procentach pewny. Każdy musi zapłacić za swoje czyny. - Odpowiedziała postać.
- Eh. Jak uważasz. To co tym razem mam Ci sprzedać? - Adams wiedział, że wcześniej czy później jego stały klient zapłaci za wszystkie morderstwa.
- Tym razem pistolet SIG-Sauer P232 - Westchnął.
- Nie mamy obecnie na składzie. Załatwię Ci na jutro. - Cóż, rujnowało to dzisiejsze plany M., ale musiał poczekać. Musiała to być odpowiednia broń.
- Kurwa.. dobra. Poczekam. Zadzwoń do mnie, gdy skarb będzie już u Ciebie. - Pożegnał się i widząc zachodzące słońce ruszył w stronę jej domu.
Kochał Ją. Bezgranicznie. 
Mówiło sumienie mordercy. Była to prawda. Kochał Ją. Chciał, aby była szczęśliwa. Chciał , aby była bezpieczna. Dlatego zabijał. Zabijał te osoby, które ją skrzywdziły. Kiedyś, teraz i wkrótce. Wszystko dla miłości.


"Tracąc ważną dla nas osobę, tracimy sens życia."


***
Witajcie! Naprawdę przepraszam Was za moje nieobecności. I cieszę się, że zaczęliście komentować! :) Rozdział naprawdę podoba mi się. Jest taki jaki miał być. Wylałam całą swoją wenę na ten rozdział. Może jest krótki. Gdy czytacie naprawdę włączcie sobie te piosenki, Nadają nastroju :) 

I TERAZ!

KAŻDA OSOBA, KTÓRA PRZECZYTAŁA
NIECH ZOSTAWI PO SOBIE KOMENTARZ.
DLA WAS TO CHWILA DŁUŻEJ, A DLA MNIE
MOTYWACJA.
Naprawdę, nie chcę zawieszać bloga, ale jeśli
wasza aktywność będzie mała - rzadko będą
się pojawiać rozdziały.

No to tyle! Bardzo Was kocham!
Do następnego!

~Autorka.





poniedziałek, 6 stycznia 2014

Bardzo ważna informacja.

Kochani. Mam dla Was kilka wiadomości i każda osoba, która to przeczyta niech zostawi po sobie komentarz. Jeśli zostawiasz komentarz jako osoba anonimowa, podpisz się w jakiś sposób.

Okey. Zaczynamy.
Rozdziały. Wiem, wiele razy i to już nie raz przepraszałam, że rozdziały się nie pojawiają w terminie. Ale ja mam też życie prywatne, szkołę, rodzinę i przyjaciół. Owszem, w szkole czy w domu zawsze coś próbuję nabazgrać, gdy mam tylko czas. W ostatnim czasie też wena mnie opuściła i nie ma zamiaru jak na razie wrócić, ale staram się jak mogę. Kolejny rozdział postaram się wstawić w tym tygodniu, jednak nic nie obiecuję.


Komentarze.
Pod rozdziałami jest średnio 5-9 komentarzy, a odwiedzin prawie 5 tysięcy.. Pod notkami typowo informacyjnymi nie ma komentarzy w ogóle, to jeszcze bardziej mnie dobija. Naprawdę, im więcej komentarzy tym większa motywacja dla mnie. Proszę Was o jedno. Jeśli przeczytacie, zostawcie po sobie komentarz. Nawet jeśli anonimowo, bo np. nie posiadacie konta to postaraj się zastosować do tej zasady : " Jeśli zostawiasz komentarz jako osoba anonimowa, podpisz się w jakiś sposób.".


Powiadomienia.
Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach, po prostu zajrzyjcie do zakładki Informowani, albo pod rozdziałem/notką napiszcie, że chcecie zostać poinformowani o każdym nowym rozdziale i zostawcie do siebie kontakt, np. GG, Twitter'a, mail'a itd.


Nowe opowiadanie.
W trakcie tworzenia jest nowy projekt. Little Dark Love to nowe opowiadanie, które wystartuje z początkiem (?!) lutego. O czym będzie? Dowiecie się niedługo.


Zawieszenie bloga.
Jeśli Wasza aktywność chociaż odrobinkę nie wzrośnie to chyba zawieszę bloga na jakiś czas, ale to jeszcze nie jest pewne. I nie, to nie jest szantaż.


TO TYLE. Naprawdę zostawcie po sobie komentarz w tej notce nawet jako anonimki podpisane.. to dla mnie bardzo ważne.

Do następnego,
~`Pajka, wasza autorka. xx