wtorek, 15 października 2013

Rozdział Szósty.


Rozdział dedykowany każdej osobie
czytającej bloga. Dziękuję.

Bisz (B.O.K.) & Pawbeats - Banicja



*Rana*



Kilka dni. Kilka dni spędziłam w swoim pokoju przestraszona. To nie było do mnie podobne. Ostatni raz kiedy się bałam to była... podstawówka ? Jakoś tak. Za dużo "akcji" jak na jeden raz. Od wydarzenia z drzwiami i listem rodzice postanowili trzymać mnie w domu, a dyrektor szkoły oczywiście się zgodził. Odpocznie sobie ode mnie. Mniejsza o to. Moi przyjaciele, gdy tylko się dowiedzieli zaczęli wydzwaniać co chwilę z pytaniem, jak się czuję lub czy jestem cała. Męczące. Od samego rana siedziałam na parapecie, wpatrując się w przestrzeń za oknem. Myślałam o wszystkim i o niczym. Nagle moje myśli zeszły na inny temat. Marcel. Ten chłopak ukrywa coś, a moja podświadomość chce znać tą tajemnicę. Kolejny dzień spędzony w swoim pokoju, na rozmyśleniach.



*Marcel*


Dzień po wydarzeniach w lesie chciałem z nią porozmawiać. Niestety Rany nie było tego dnia, a nawet kilka dni później. Na korytarzu usłyszałem jak jej przyjaciółka, Hope wraz z Matt'em rozmawiali o tym, że ktoś prześladuje ich najlepszą przyjaciółkę. Wywnioskowałem, że właśnie dlatego nie jest obecna w szkole. Muszę z nią porozmawiać, chociaż nie mam pomysłu pod jakim pretekstem przyjść do niej. Chociaż... wiem! Mamy wspólny projekt, który się zbliża, więc po prostu powiem, że musimy zrobić projekt. To może się udać. Czyli mam już plany na resztę dnia. Lekcje minęły szybko, a o 15:28 byłem już pod domem Rany. Cholernie się stresowałem, moje ręce się trzęsły i pociły. Podeszłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili zamek w drzwiach przekręcał się, a drzwi otworzyły.
- Dzień dobry. - Przywitałem się z jej mamą.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc ? - Odpowiedziała.
- Jestem Marcel Styles. Kolega Rany. Mamy razem zrobić projekt, a jej przez kilka dni w szkole nie było i trochę się martwiłem, czy nic jej się nie stało? - Potok słów wylewał się ze mnie.
- Nic jej nie jest, ale... z resztą sama Ci opowie. Zapraszam do środka. - Powiedziała miłym głosem. - Rana! Do Ciebie! - Krzyknęła, a po chwili było słychać kroki na schodach.
- Cześć Marcel. - Przywitała się, gdy tylko mnie zobaczyła.
- Hej. Może to nie najlepszy pomysł, ale mam materiały... - Zacząłem, ale nie zdążyłem dokończyć.
- Możemy teraz zrobić ten projekt. Choć na górę. - Dokończyła za mnie i udaliśmy się na górę. Nie będę opisywać jej pokoju, bo pewnie bym się zamyślił i mógł wyjść na idiotę. A tego nie chcę.

***

Siedzieliśmy już w jej pokoju, na łóżku ponad trzy godziny. A projekt ? Nawet nie zaczęliśmy go robić. Głównie poznawaliśmy się i z ręką na sercu, mogę stwierdzić, że jesteśmy przyjaciółmi. Nie. Ja sobie tego nie ubzdurałem. Ona to powiedziała. Dobra nie myślmy o tym.
- Słuchaj Marcel... naprawdę fajnie mi się z tobą rozmawia, ale robi się późno i nie chcę, abyś miał przeze mnie kłopoty. - Powiedziała w pewnym momencie Rana.
- Nie będę ich miał. No chyba, że Ci przeszkadzam to już się zbieram.. - Odpowiedziałem.
- Nie! Posłuchaj, odnieś swoje rzeczy do domu i przyjdź, ale przez tylną część ogródka. Obok pergoli wisi drabinka. Wejdź po niej, a potem na balkon. Porozmawiamy dłużej. - Objaśniła mi swój plan. Ciekawy.
- Dobra. To ja idę. Do zobaczenia. - Zebrałem swoje rzeczy i wyszedłem. Pożegnałem się z jej rodzicami. 

***

Wróciłem do domu, gdy była godzina 20:34. Moja mama wraz z siostrą oglądała telewizję, więc nie ominęły mnie pytania.
- Gdzie byłeś ? - Zapytała od razu moja mama.
- U przyjaciółki. Robiliśmy projekt. - Odpowiedziałem. Gemma dalej oglądała telewizję.
- Przyjaciółki powiadasz ? Mam odkładać pieniądze na ślub ? - Zażartowała.
- Nie. Po prostu przyjaciółka, okey ? - Powiedziałem.
- Dobra, dobra. Idź już przygotować się do szkoły. - Odpuściła sobie. Całe szczęście.
Ruszyłem na górę i trochę się ogarnąłem. Musiałem posiedzieć trochę w pokoju, aż dziewczyny nie zasnęły. Gdy tylko zasnęły, wymknąłem się przez mój balkon i udałem się pod jej dom. Po drodze zmoknąłem przez deszcz, który zaczął padać. Tak jak mówiła zrobiłem, a już po chwili wchodziłem do jej pokoju. 
- Zdejmij buty, żeby nie zrobić śladów i mama nie miała podejrzeń. - Zaniepokojona poinstruowała mnie.
Zdjąłem buty i odłożyłem je na bok.  Położyliśmy się na łóżku i kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Opowiadała mi jak bardzo bała się, gdy zobaczyła zniszczone drzwi, a później ten list. Chciałem być już zawsze przy niej. Rozmawialiśmy tak długo, aż zaczęło się rozjaśniać. Musiałem już iść.
- Muszę już iść. Rozjaśnia się, a nie chcę, aby którykolwiek z rodziców nas przyłapał.- Wytłumaczyłem jej.
- Tak. Masz rację. To by trochę dziwnie wyglądało. - Odpowiedziała z uśmiechem. Założyłem buty i już miałem wychodzić, gdy Rana mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk. Gdy zaczęliśmy się od siebie odsuwać, spojrzeliśmy sobie w oczy i... zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku.




Był krótki, ale... wyjątkowy. Odsunęliśmy się i nikt nie wiedział co powiedzieć. 
- Ja już pójdę. Porozmawiamy później. - Tylko to potrafiłem powiedzieć. Ona jedynie przytaknęła. Wyszedłem tak samo jak tutaj przyszedłem. Całą drogę powrotną do domu byłem zamyślony. Ten pocałunek będzie oznaczał coś nowego ? A może to był po prostu impuls ? Sam nie wiem. Będę musiał z nią naprawdę porozmawiać. Gdy tylko wróciłem do domu, od razu położyłem się. Chociaż kilka godzin snu. O nic więcej nie proszę.



*Narracja trzecioosobowa*


M. spojrzało po raz ostatni na swoją starą kryjówkę. Chwilę później mały domek stał w płomieniach. M. nie pomyślało jednak, że temu wszystkiemu będzie się przyglądać Rose Andrew, która popełniła ogromny błąd "zapuszczając" się w te lasy. Domek płonął powoli, ale za to oba martwe ciała, które się tam znajdowały nie ujrzą światła dziennego. Rose obserwowała to wszystko zza krzaków. Jedyne co mogła teraz zrobić, to modlić się, aby morderca nie dowiedział się o tym. Były minimalne szanse na to. Po chwili M. oddaliło się, dziewczyna poczekała chwilę, a później sama uciekała ile sił miała w nogach. Udało jej się, ale czy na długo ?



*Rana*



Od kiedy Marcel wyszedł, zastanawiałam się nad tym co się stało. Czuję coś do niego, ale nie wiem, co on do mnie czuje.  Ma rację. Musimy porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko. Patrzyłam przez okno i układałam sobie wszystko w głowie. Gdyby tylko ktoś mógłby mi pomóc. Z samego rana porozmawiam z Hope. Ona mi pomoże.




***

Dzień doooobry! Kolejny rozdział za nami. Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. Ten rozdział bardzooo długo pisałam. Niestety wena mi nie dopisywała. Mam nadzieję, że wybaczycie mi :x Następny rozdział wstawię szybciej, najprawdopodobniej w tym tygodniu, ale nie mówię kiedy, bo wtedy najczęściej się nie wyrabiam. Dziękuję Wam za wszystko. Zapraszam do komentowania itp., itd.

~Pajka. xx

8 komentarzy:

  1. kocham cię, wiesz? dłuugo czekałam na ten rozdział i sie doczekałam! jest PER-FECT ! Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Ja również Was wszystkich bardzo kocham <3

      Usuń
  2. piekne!! nie moge sie doczekac kolejnej czesci:-) kocham i pozdrawiam...@smieszka1d

    OdpowiedzUsuń
  3. adkjasjdfhsjkfhkjdsfhdkjfhsj OMG oni sie pocałowali! no kurde tego to się nie spodziewałam! ale mnie zaskoczyłaś :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Kocham Cię tak bardzo, bardzo *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie kolejny ? ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie kolejny ? ♡

    OdpowiedzUsuń